To opis ze strony: http://www.papilot.pl/kultura/7407/Wszystko-co-kocham-Historia-milosci-z-Wielka-Historia-w-tle.html
Seks, rock’n’roll i polityka. „Wszystko, co kocham” w reżyserii Jacka Borcucha, to historia grupy przyjaciół, którzy młodość tętniącą muzyką przeżywają na polskim wybrzeżu. Janek (Mateusz Kościukiewicz), wrażliwy osiemnastolatek, po uczy zakochany w Basi (Olga Frycz), jak współczesny Romeo, nie jest w stanie pogodzić się z tym, że ich miłość może być zakazana.
Konflikt między rodzinami nastolatków sprawi, że rodzące się uczuciezostanie wystawione na próbę. W tle przetacza się Wielka Historia, z jej wszystkimi okrutnymi prawami i dylematami w roli głównej. A na pierwszym planie - eksplozja młodości, muzyka, głód życia, pierwsza miłość, pierwszy bunt - wszystko, co najpiękniejsze. Młodzieńczy, idealistyczny świat zostanie jednak zderzony z bezwzględną rzeczywistością PRL, a bohaterowie będą musieli podjąć trudne decyzje, kładąc na szali miłość i przyjaźń…
Obraz Jacka Borucha wprost kipi autentyzmem, jak wehikuł czasu przenosząc do epoki, w której najlepiej smakowały papierosy klubowe, a miłość miała zapach oranżady. To szalona młodość, kiedy wszystko (co kochasz) zdarza się po raz pierwszy, dając naiwną nadzieję, że deklaracja buntu wystarczy, aby zdobyć świat.Pierwsze zakochanie ma kolor gorącego piasku na nadbałtyckiej plaży, ciężkie brzmienie gitary i gorzki posmak porażki. Być może najtrudniejsze w życiu wybory, osobiste sukcesy i dramaty, wreszcie małe i duże miłostki nastoletnich bohaterów stają się konkurencją dla historycznej batalii o wolność i solidarność.
W ostatecznym rozrachunku młodzi niepokorni dają pstryczka w nos systemowi, walcząc o własne szczęście i marzenia, a biust Pani Sokołowskiej, wszędobylski punk rock i przyjaciele ze szkolnej ławy okazują się ważniejsi, niż polityczne dylematy.
Rockowy romans to jednak nie wszystko, co w filmie Jacka Borcucha kochamy. Genialne zdjęcia, mistrzowska ścieżka dźwiękowa, a przede wszystkim młodzi, nienaznaczeni serialowym blichtrem aktorzy o anonimowych twarzach – oto elementy niezbędne, aby z PRL-owskiej ballady stworzyć prawdziwe dzieło. „Dla mnie to film nie ohistorii, ale o cudownej krainie mojego dzieciństwa. O moich rodzicach i przyjaciołach” – tłumaczy Borcuch.
Reasumując - każdy zbuntowany (i nie) dzieciak lat 80. powinien pozwolić sobie na nostalgiczną podróż w przeszłość. Do czasów, kiedy wszystko zdarzyło się po raz pierwszy.
A tak w ogóle jak wam mija niedziela ?? Mi dość leniwie skończyłam film i nie mam co zrobić a jutro spotkanie z Julią !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz